Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Ostrożnie z ogniem 176.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ale któż ci zaręcza, że ona kochać cię będzie.
— Jakto? jam o tem niewątpił na chwilę — taka miłość jak moja, nie może być bez wzajemności.
— Dla czego?
— Wytłumaczyć nie umiem, czuję i jestem tego pewien.
— A jednak niepojedziesz tam więcej.
Ojcze! to nad siły.
Stary Darski wziął syna za głowę, pocałował go w czoło i z uczuciem, rzekł:
— Jeżeli mnie kochasz, Janie!
— O mój ojcze! o mój ojcze! Tyle tylko wyjęknął i zakrył oczy.
— Nie rozpaczaj, rzekł starzec — jeśli to jest niezwalczone przywiązanie z obu stron, nie będę się zastanawiał ani nad groźbami prezesa, ani nad niczem w świecie. Jutro pojedziesz do Litwy, pół roku nie będziesz u mnie. Po powrocie możesz być u starościnej. — Teraz — nie.