Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Ostrożnie z ogniem 184.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ja — niezapominam nigdy, co raz w życiu oceniłem, do czego....
Nieśmiał dokończyć, spojrzeli na siebie.
— Jedźże pan z Bogiem! z udaną obojętnością rzekła Julja, a kiedy możemy go się spodziewać.
— Za pół roku.
— A! tak prędko!
— Prędko? mówisz pani?
— Alboż powiedziałam?
Julja mówiła szybko z udanem trzpiotostwem i obojętnością, przez którą rozdrażnienie widać było, Jan smutnie.
— Cóż to dziś mamy?
— Pierwszy sierpnia.
Julja liczyła na palcach. A więc zdaje mi się pierwszego lutego.
— Skończy się pół roku.
— W samym karnawale.
— Pierwszego więc, w sam ten dzień przystawisz się pan do Dąbrowej?
— Każesz pani?