Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Ostrożnie z ogniem 208.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

mem i szczęśliwa bo swobodna, otaczała ukochaną babkę tysiącem pieszczot i starań.
Po sąsiedztwie jak uderzenie gromu rozeszła się wieść dziwna, że prezes skasował testament, odebrał majątki starościnie i wszystko przekazał Matyldzie.
Matylda nagle kaszlać przestała, była i tak już pewna, że za mąż pójdzie, bo roje młodzieży oblęgły dom podkomorzynej.
Wszyscy mężczyźni znajdowali, że panna Tysia wcale jest hoża, bardzo miła i ładna. Pokazało się nawet, że choć trochę utyła, ale była za to białą i rumianą, a oczy miała pełne wyrazu. — Wyrazem tym były krocie i miljony prezesa.
Czego nigdy nie bywało dawniej — Tysia poczynała z fałszywym spiewem popisywać się publicznie, i godzili się na to znawcy, że choć bez metody i szkoły, spiewa bardzo przyjemnie. Podkomorzyna roiła, była szczęśliwą.
Do ustronnej nawet Jarowiny, przez przybywającą tu teraz młodzież, doszła do Jana