Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Ostrożnie z ogniem 217.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Na Boga! co robisz... wstań. —
Jan usiadł znowu. —
— A! takie szczęście to nad siły ludzkie — oszaleję! zawołał. Ty mnie kochasz i pozwalasz mieć nadzieję, że będziesz moją, moją na zawsze.
— Słuchaj — słuchaj — nigdy w życiu nie kochałam nawet myślą, nawet wyobraźnią, które zawcześnie w kobiecie się budzą. Raz mogę kochać, ale na zawsze. — I chcę żeby miłość moja była życiem całem, żeby ten kogo wybieram, był mój, mój, mój tylko — żebym go była pewna jak siebie, żeby nic nas rozłączyć nie mogło
— Wątpisz o mnie!
— Kocham i lękam się.
— Juljo, ty niewiesz co w sercu tem się dzieje.
— Dzisiaj — lecz jutro?
— Jestże jakie jutro!
— A! gdyby życie mogło być jednym wielkim dniem bez jutra — wiecznością bez