Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Ostrożnie z ogniem 220.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Juljo — na cóż mi powiedziałaś to zwodnicze słowo — kocham!
— Ja tak kocham!
— Każesz, będę posłuszny, ale co wycierpię. —
— Wszystko się płaci cierpieniom — a jaż cierpieć nie będę?
— Niepojęta!
— Niecierpliwy!
— I kiedyż ten nieszczęśliwy rok mu się rozpocząć?
— Od jutra!
— Zlituj się, — od jutra! jakto, jutro miałbym porzucić cię i niewidzieć znowu. Po dzisiejszym dniu, który jest najszczęśliwszym mego życia.
Julja zamilkła..... Jan ręką gorące chłodził czoło.
Cały, długi wieczór upłynął na podobnej rozmowie, teraz najrozkoszniejszej, bo rozkutej z tych form, które ją przed chwilą ścieśniały. — Raz powiedziawszy kocham,