Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Ostrożnie z ogniem 251.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Marjo, ty wiesz, że ja jutro jadę, ale niewiesz ani dla czego, ani o co mam cię prosić. — Myślisz z innemi, że wyprawę robić sobie będę w Warszawie, gdy ja niewiem jeszcze, dotąd niewiem, czy mi wyprawa potrzebna.
— Jakto? niewierzyłabyś jeszcze w przywiązanie Jana.
— Wierzę, że mnie dziś kocha, ale czy ta miłość oprze się czasowi, ludziom — i niestety kobietom innym —
— Dziwnie go posądzasz?
— Dziwnie też przyszłości się boję.
— Mój Boże! gdy komu ściele się szczęście, on dziwaczy.
— Łaj mnie jeśli chcesz i jak chcesz, lecz zrób o co cię prosić będę. Wiem że o nic złego prosić cię nie mogę, przysięgnij mi, że zrobisz to czego żądam po tobie jako dowodu przyjaźni.
— Na cóż przysięga? jeśli mogę.