Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Ostrożnie z ogniem 267.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nigdym nieznał — a dziś mam je na sobie — i dźwigam winowajcą.
— A! cóż pan mówisz! cóż są za ciężkie jego zbrodnie.
— Jedna, ale straszna!
— Zabiłeś pan muchę, czy pająka? żartując spytała Marja.
— A! pani, nie żartuj ze mnie — Dość spojrzeć na mnie, żeby się domyśleć co cierpię.
— Kochasz Julję i cierpisz dla niej.
— Ja! ja kocham Julję! z dziwnym śmiechem zawołał Jan — Ja!
Marja stanęła.
— Kochałem to prawda — ale dziś! o! nie, ja jej nie kocham.
— Niegodzi się szydzić!
— Tak jest Marjo, zawołał z zapałem Jan porywając jej rękę, ciebie kocham, ciebie jedną. — Możesz mnie odepchnąć, musisz mi niewierzyć, — lecz kocham ciebie — kocham ciebie!