Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Ostrożnie z ogniem 275.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Juljo — wszystko ci powiem — obwiniaj mnie, lecz jam nic nie winna —
Jutro mnie tu nie będzie, lecz dziś ty prawdę usłyszysz.
— Jestże prawda, gdzie? powiesz mi kłamstwo na wymówkę zdrady.
Julja płakała. —
— Musisz mnie wysłuchać. — Jan długo walczył i niewiem jaka nieszczęśliwa gwiazda, jaka fatalność pociągnęła go ku mnie.
— Gwiazda?? oczy twoje, słówko twoje, uśmiechy — o! znam cię teraz niewinna.
— Ale ja ani jego, ani niczyją być nie mogę, miałam siłę mu to wyznać.
Julja się zastanowiła.
— Nie znasz całkiem mojej przeszłości, oblanej łzami, jutro cię opuszczę, dziś poznaj mnie całą.
I głosem przerywanym łkaniem z głową w czarny warkocz ukrytą, Marja powtórzyła wszystko — wszystko aż do miłości Jana, do ostatniego wyznania.