Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Ostrożnie z ogniem 279.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

któren pomimo, że nie dał znaku iż ją poznał, jakby wzruszenie jakie wstrzęsło nim nowe, konać poczynał.
Ze złamanemi rękoma ojciec klęczał przy nim i zachodził się z płaczu. Skonanie ciężkie było i powolne, ale ani przytomność, ani mowa nie wróciły mu w chwili uroczystej zgonu. — Julję wynieśli bezprzytomną — ojciec pozostał przy nim...

Spytacie może co się stało z żywemi? Nie zawsze śmierć przychodzi, gdy jej żądamy — a życie bywa długą pokutą.
Stary Darski rok prawie konał, nie mogąc pójść za synem.
Marja wstąpiła do klasztoru.
A Julja? Julja żyje, ale jej życie oblokło się kirem na wieki. Sama jedna, z myślami i żalem mieszka w Dąbrowie i na jednym smętarzu odwiedza grób babki i Jana. —
Kruche jest szczęście nasze, nie rzucajmy go o ziemię. —

KONIEC.