Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 1.djvu/018

Ta strona została uwierzytelniona.

O! być koniem na młynie, wcale nie wesoło.
Gdybym tą pracą ruszył choć młynek maleńki
Gdyby się trochę mąki dla ludzi ścierało,
Tym bym się cieszył, że się na coś zdało,
Dręczyć się mimowoli i ponosić męki.
Ale te przeklęte nerwy
Tak pracujące bez przerwy,
Kiedy najszybciéj kręcą się i drgają,
Do niczego niezdatne, darmo się ruszają.
Dajmy im pokój — może też zadrzemią.
Nowin ci żadnych ze wsi nie poślę do miasta
Tu wiemy tylko zboże jak ciężko podrasta.
Wieśniacy siedzim w ziemi, a co jest nad ziemią
Co kto zrobił, napisał, wymyślił, ogłosił,
Nic nie wiemy, nic nie wiemy —
Świat dla nas pusty i niemy.
Lecz za to o nowiny ciebie będę prosił.
Któż tam u was co pisze? nad czém prasa stęka
Przed jakiém nowém głupstwem świat wasz mądry klęka
Czy Kalendarz Zymela, czyli Słownik nowy,
Wyszedł jak promień z waszych literatów głowy.
I świeci tłumom zdziwionym,
Którym ukazać się raczył?
Kto na Rok nowy, piórem w wodzie umoczoném
Co nowego przetłumaczył?