Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 1.djvu/052

Ta strona została uwierzytelniona.
—   44   —

Ogień, co dziecku da olbrzyma ramię —
Co będzie śmierci i zniszczenia posłem.
Ty paplesz o pokoju — a tam spiże leją
I kule leją do boju —
Któż cię ułudził nadzieją,
Zgody, cnoty i pokoju??
Nie — dopóki ja walczę — wojna nie ustanie
Dopóki będą ludzie, nikt ich nie pogodzi —
Walka się z walki, ze zgody zamięszanie —
Z trupa się żołnierz urodzi.
Słodko im będzie pośród ran i znoju
Dam im wawrzyny — nie będzie pokoju.

Archanioł.

Gdyby ślepo człek słuchał od niebios natchnienia,
Nie byłoby ni kłótni, wojny ni zniszczenia.
Słaby rozumem, słabszy jeszcze wolą.
Często się chyli pod twym tchem zatrutym —
Lecz krzyż uleczy rany co go bolą,
Krzyż błyszczy w niebie nad światem zepsutym —
Wielu pociągnie do Boga i nieba! —
Walczmy szatanie — a w lat półtysiąca
A w tysiąc ujrzym, komu uledz trzeba
Czyja prawica potężniéj władnąca,
Czy twoja z piekieł, czyli Boża z nieba.
Wspomnij na chwilę, kiedyś jeszcze w niebie