Niemi płacze w radości, w smutku płacze niemi.
Mierząc liczbą łez swoich, pobyt swój na ziemi.
Ach! nie jeden żegnając świat zimny na wieki,
Swoją tylko łzę poniósł przyschłą do powieki.
Tu, niema szczęścia, niema! — ten tylko szczęśliwy,
Kto zimno na świat cały i siebie pogląda.
A w jego oku nikną cnót i zbrodni dziwy,
Nie lęka się niczego, niczego nie żąda,
Śmieje się z siebie, z Boga, z świata jak z omamień,
Nie płacze i niekocha — szczęśliwy — jak kamień! —
Poznasz co to jest człowiek. Ktoż pożnał człowieka?
Zlepiony z tchnienia Boga i kału téj ziemi,
Zbliska szatan, lub zwierzę, aniołek zdaleka,
Nieśmiertelność śmie wzywać usty nieczystemi!
Sam niewolnik a jednak porwał berło świata,
Słaby — ujarzmił wszystkich i do chwili zgonu,
Nie ustąpi uparty z swéj wielkości tronu;
W pół zgniły jeszcze Bogiem i duszą pomiata!
Ujrzysz go dziecię, kiedy w swojéj chwale,
Dumny, że się największém ze stworzeń rozumie,
Mądrości sobie skarby przywłaszcza zuchwale,
On, co się śmierci oprzeć na chwilę nie umie.
Ujrzysz, jak potém ziemię skrapiając obficie
Kmieć, w jéj wnętrznościach zarabia na życie.