Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 1.djvu/060

Ta strona została uwierzytelniona.
—   52   —

Jak nędzny do zwierzęcia podobniejszy człowiek,
Będzie żebrząc litości, pił łzy swoich powiek,
Nikt mu ręki niepoda, żalem się niewzruszy,
Odepchną go, na skargi zatykając uszy.

Znajdziesz i roskosz! — dla niéj nie warto się rodzić,
Jak nocna gwiazdka będzie błyskać i zachodzić,
A wejdzie na to tylko, by krwawe cierpienia,
Gorzéj jeszcze twą duszą i sercem szarpały.
Taka roskosz, roskoszy niewarta imienia.
Innéj, świat nie da ci cały.

W zawiedzionych nadziejach młodość twa upłynie,
Nadejdzie starość niosąc rozumu pochodnie,
Będziesz płakać przeszłości, gdy na wieki minie
Będziesz płakał lat młodych, steranych niegodnie!

Lecz cóż z żalu po czasie? o! umrzyj dziecino,
Bo lepiéj ciału w grobie, lepiéj duszy w niebie,
Stokroć się było lepiéj, nierodzić dla ciebie,
Lub zginąć, z tą z którąś urodził godziną.

Żyj jednak, gdy cię matka wypieszcza troskliwa
I niepomna swych cierpień, do nich ciebie wzywa,
Żyj i cierp — ale szczęścia nia szukaj na ziemi,
Bądź tylko zimnym sędzią ludzkich głupstw i złości