Smiéj się, płacz patrząc na nich, ale nie błądź z niemi,
Przysięgami pogardzaj, nie wierz ich miłości.
Jeśli ci kiedy czysta jak anioł dziewczyna
Przysięże miłość wieczną — odepchnij od siebie!
Roskosz, to jéj kochanek, to myśl jéj jedyna;
Tutaj nie ma miłości, jedna miłość — w niebie!
Niewierz niczemu, wszystko kłamstwem jest na świecie,
Niewierz nikomu, niewierz najbardziéj kobiecie.
Ona! — to fałsz wcielony, z uśmiechem na twarzy
Kłamie u stopni ołtarzy.
Jeżeli chcesz być mądrym niewierz jéj dziecino,
Jeżeli chcesz roskoszy, uwierz jéj na chwilę,
Za pochwałę swych wdzięków, da roskoszy tyle,
Ilebyś niewyżebrał srogich mąk godziną.
Niewierz nikomu, mędrzec téj ziemi,
Niewierz, o niewierz nikomu!
Przyjaciel skarby łudzi się twemi,
Żona srom wnosi do domu.
A potém przyszłość blada i drżąca,
Życia zastąpi ci drogę,
Zechcesz odpędzić, gdzie stawisz nogę,
Krok się o przyszłość roztrąca.