Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 1.djvu/076

Ta strona została uwierzytelniona.
—   44   —

Jest jedna w zamku królów maleńka komnata,
Złoto murów nie tknęło, lecz szczęścia bogata
Ustroiła ją ręka, w wiejskie kwiatów dary.
Jéj okiem niewolnicza nie zagradza krata,
Z nich oko na dalekie wybiega obszary.

Jak zajrzysz góry, zarośla i lasy,
Tuż rzeka w poprzek i gród czarny leży.
Widać niebo wyszyte w różnofarbne pasy,
Słychać wiatru powiew świeży.

Komnata mała, szczęściu miejsca trzeba mało;
Nie raz zamkiem wzgardziło, a w budce mieszkało.
Tu znajdziesz lutnią, któréj dźwiękiem w nocnéj chwili,
Nie raz Król i Królowa w przeszłość uniesieni,
Z zapałem o swych dawnych miłostkach prawili.
Tutaj, nie jeden kwiatek się zieleni,
Który im Wilii brzegi przypomina,
Dawnych chwil i roskoszy pamiętnik tak drogi,
Który nieraz w przechadzkach zdeptały ich nogi,
Co przekwitł, nim rostania wybiła godzina.
Tu księga leży boskim palcem napisana,
Z niéj modlą się przed nocą i budząc się z rana,
Tu jest łoże małżonków, tu ich całe życie,
Tu szczęście — Szczęście jestże gdzie na ziemi?