Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 1.djvu/077

Ta strona została uwierzytelniona.
—   45   —

Czy kmieć go schował w słomiane ukrycie,
Czy król go kupił skarbami swojemi?
Czy światu rozkazując, mógł wydać rozkazy,
By nad jego koroną, świeciło bez zmazy?...

Niema go — niema! — Oto pani Bona
Zbirów swych włoskich rozsyła na drogi,
Sto mieczów niewidzialnych kieruje do łona,
Przepaść otwiera pod nogi,
Próbkę trucizny w każdą sypie czarę,
Sciska, całuje — i zgubi Barbarę.

V.

Niema Barbary — zgasła! — z łoża królów, z tronu
Oderwała ją jedna, krótka chwila zgonu.
Jedna kropelka w czarę wyciśniona skrycie,
Jedna kropelka jadu, zabiła jéj życie.

Barbara gasła w objęciach kochanka.
I rokiem bliżéj śmierci wystawała co ranka,
Usta jéj różane bladły,
Niebieskie oczki zapadły,
Serce czuło bliskość zgonu.
Lecz nie żal było jéj tronu
Tylko kochanka, Augusta,
Którego milczące usta