W wiecznéj młodości krainie.
W niebie Franczesko? My grzeszni oboje
Możemże śmiało spodziewać się nieba?
Które na ziemi drogo kupić trzeba,
Którego grzesznym zamknięte podwoje?
A ja przysięgę przełamawszy świętą,
Grzeszna przed ludźmi i przed Boga tronem
Mogęż być w niebie przyjętą
Z czołem hańbą naznaczoném?
Bóg nas połączył, on nas nieukarze,
Czyż grzechem kochać? — O! nie, mój aniele!
Jedna łza żalu grzech miłości zmaże.
A ty łez lejesz tak wiele?
Jedna łza żalu? — jednéj łzy za mało.
Życia całego pokucie niestanie.
Za każdą roskosz musi grzeszne ciało,
Wiekiem łez błagać o winy zmazanie.
Jest Bóg litości, lecz ten sam Bóg karze,
Ten sam Bóg srogi — tak mnichy mówili.
A ten kto niosł przysięgę przed jego ołtarze
I kto ją skruszył potém wartże szczęścia chwili?