Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 1.djvu/113

Ta strona została uwierzytelniona.
V.
ŻYCZENIE.

Franczesko był daleko — Pacjenca niespała,
Tysiąc myśli, obrazów snuło się po głowie,
Tysiąc zamiarów — wszystkie jedna myśl zbijała,
Mam męża, Bóg świat patrzy, świat chyży w obmowie.
Spojrzy, potępi, wyrok wyda w jedném słowie.

I kiedy pod obłoki na skrzydłach marzenia
Wzniesiona, do przyszłości śmiała się wesoło;
Jedno dotkniecie ślubnego pierścienia,
Tumanem zgryzot, przeczuć zachmurzało czoło.

Tak długo, dzień już świtał a ona dumała,
Dręczona wspomnieniami, marzeniem szczęśliwa,
Złotém marzeniem którego ogniwa,
Jedna ręka spoiła i jedna zrywała.

Lecz wszędzie, gdzie myśl poszła, gdzie zapał prowadził
Na drodze szczęścia, roskoszy, nadziei,
Wszędzie przed okiem duszy los jej męża sadził —
Co marzenie zbuduje, to pamięć rozklei.

— O! wołała — na puste rzucając się łoże,
Jeśli możesz przebaczyć myśl tę, przebacz Boże —
Tak! Ja życzę mu śmierci, choć usta nierzekną,
Z serca niepostrzeżona myśl, życzenie moje,