Przeszłéj mocy Wenetów pomnik okazały.
A zdala cudzoziemskie okręta płynące
Działowym hukiem witały,
Panią morza Wenecją i pana dnia — słońce!
Już Paolo na sukniach krwi nie miał i śladu,
Ale serce i dusza krwią była zbroczona,
Uniknął świadków zbrodni, lecz nie wspomnień jadu,
Pozostała mu pamięć, pamięć niezniszczona.
Z sukni, sztyletu zmyjesz krew człowieka,
Milczące morze ofiarę pochłonie,
Swiadki zamilczą, lecz przy twojém łonie,
Swiadek zostanie, który nie ucieka,
Który nic światu o zbrodni niepowie,
Ale co chwila, ale co godzina,
Na każdém miejscu i przy każdém słowie,
Tobie nieszczęsny, o niéj przypomina.
W nocy sen z powiek, w dzień z serca wesele,
Nieubłagany odgoni.
Krwią twoje modły poplami w kościele,
Krwawego potu nieda otrzeć z skroni.
Wszędzie krew ci przygotuje.
Znajdziesz ją w jadle, pościeli, napoju.
Całus kochanki krwią spiekłą zatruje
I na jéj łonie, nieda ci pokoju.