Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 1.djvu/123

Ta strona została uwierzytelniona.

Wzniesiona skrzydłem nadziei leciała
Przyśpieszyć szczęścia i roskoszy chwile.
Już do sypialni zbliża się podwoi,
Otwiera — ciemno — On tuż przy drzwiach stoi,
Wnet się znaleźli i Włoszka spragniona,
Silnym uściskiem tuli go do łona.



X.
NOC.
Ona.

Ten głos, westchnienie, Franczesko, tyś że to?
Ty? nie? o! słówko chciéj przemówić jedno,
Zlituj się, błagam nad biedną,
Zlituj nad biedną kobietą.
To ty?


Paolo.

Ja jestem! — przebacz mi!


Ona.

Ty? — Boże?!


Paolo.

To ja!


Ona.
Paolo!