Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 1.djvu/146

Ta strona została uwierzytelniona.
—   138   —
III.

Na Świntorohy zgliszczach stos Kiejstota płonie —
Na stosie, sługi jego, psy, sokoły, konie,
U stosu, mała w nieszczęściu drużyna
Cichemi łzami zmarłego wspomina.
Już płomień pożarł wnętrzne stosu drzewa
I garść popiołów z Kiejstuta została —
Popiołu, któren wiatr w stronę rozumu,
W którą dusza uleciała.

Nagle krzyk w dali słudzy usłyszeli —
Krzyk znany, w sercach boleśnie odbity.
I znana postać zbliżyła się w bieli,
Znana im postać kobiéty —
To ona! Żona Kiejstuta,
To Biruta.

Biada Jagajle, wołała zdaleka:
Biada tym, co się krwią własną zbroczyli!
Niech w każdym kroku, uczynku i chwili,
Równa ich zdrada i stos śmierci czeka,
Niechaj ich bogi opuszczą rodzime,
Niechaj ich zdradza każdy krok po ziemi —
Żony uściski, uśmiechy dziecinne —
Zdrada niech idzie z niemi i za niemi.
Kogo kochają, na kim ufność kładą,
Niech im zapłaci niewiarą i zdradą!...