Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 1.djvu/169

Ta strona została uwierzytelniona.

Jaśniały jak dwie gwiazdy dwa oka dziewicy,
Jak dwie gwiazdy nad mogiłą,
Zdala łuna świeciła na niebie poranka,
Zdala dym wił się czarny unosząc do góry,
Czerwone nad pożarem zwieszały się chmury.
Patrzy Krzyżak, patrzyła Krzyżaka kochanka,
Oboje nie płakali
I ku wiosce jechali.
Daszka milczała, lecz jej dusza cała,
Suchemi oczy na pożar patrzała;
Piersi jéj szybko wznosiły zasłoną,
Milczała ciągle — byłaż zasmuconą?
Czy niekochała w swéj wiosce nikogo?
Czy jedna miłość objęła ją całą
Tak, że na inne miejsca nie zostało?
Niewiem — Lecieli drogą.
Uciekały doliny i lasy przed niemi,
Rumak pędził, kopytem nietykając ziemi,
Za niemi kurzu tuman, płomienie na przodzie.
 Jutrzenka na wschodzie.
— Stój! stój! Krzyżak zawoła,
 W imię Boga żywego,
Nie pojedziem do siała,
 Litwini zwalisk strzegą.
 Krzyżaków niema już!
— Nie! krzyknęła dziewczyna,