Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 1.djvu/171

Ta strona została uwierzytelniona.

A Krzyżak milczy i cuglami zrywa,
Koń bieży jeszcze, coraz daléj, daléj;
Kiedy na pierwsze zgliszcza wskakiwali
Pękły mu cugle — Daszka się odzywa:
— Krzyżak i Litwin wrogami na wieki!
Choć się ich serca przybliżą na chwilę,
Czas pojednania od obu daleki!
Kości ich nawet wrogami w mogile!
Teraz koń stanie. Tym zbroczonym nożem,
Gnałam go tutaj. Moim bogom dzięki,
Teraz już stanąć i odpocząć możem,
W koło Litwini! Czy słyszysz te jęki!
To miecz krzyżacki zostawił po sobie;
Widzisz ten płomień, zgliszcza i popioły?
Widzisz krwią naszą zapełnione doły,
Bogactwa nasze, naszych braci w grobie?
A tyś się został na zemstę Litwina!
Maszże krwi tyle ile tu dziś rano,
Naszéj krwi jedna wypiłb godzina?
Czy masz łez tyle, ile dziś wylano?
Wpadli w tłumy Litwinów, koń stanął, dziewczyna
Skoczyła na bok prędko, wołając ku swoim —
— Kładźcie stos! niech się Bogom ofiara zaczyna,
Wiozę jeńca. Krwią zemstę dzisiejszą upoim!
— Patrz! zbladł przed śmiercią, drży jak listek cały
Na stos psi synu! przyszła twa godzina!