Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 1.djvu/172

Ta strona została uwierzytelniona.

Długo się lały krew i łzy Litwina,
Krew, łzy Krzyżaka, dziś będą się lały!
Patrz! to wasz płomień po gruzach się wlecze,
Tę pościel Krzyżak usłał dla Litwina;
Widzisz krew — wasze wylały ją miecze,
Na stos go! na stos! na stos psiego syna!
Niechaj się spali, on, zbroja, koń jego,
Niech wiatr popioły rozniesie daleko!
Niech jęki z wiatrem w pustynie odbiegą,
Niech raz ostatni, powiodłszy powieką,
Widzi w około ślad zbrodni swych braci!
Niech śmiercią za śmierć, krwią za krew opłaci.

Prędko stos chwycił w ogniste ramiona,
Chwycił Krzyżaka i objął go cały.
Żelazną zbroję płomienie oblały
I kita hełmu upadła spalona.
I koń, iskrzącéj potrząsając grzywy,
Parskając nozdrzem, padł z swym panem razem.
Brzękło żelazo, ściśnione żelazem,
Koń nawet jęknął, padając nieżywy
On lilczał — najstraszniejsze męki,
Nietknęły ciała, duszy niepaliły,
I ust nakłonić nieumiał na jęki,
Nad boleść więcéj miał dumy i siły.
Krzyżak się spalił — Daszki nie widziano.