Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 1.djvu/183

Ta strona została uwierzytelniona.
Czwarty.

Tam ściana! —


Ślepa Babka, (łapie kobietę)

Stój! stój! pani kochana —
Muszę zgadnąć twe imię,
Bo chodzić nie mogę dłużéj —
Zaraz zgadnę — suknie, ręka! —
I ten warkocz włosów duży —
I ta nóżka tak maleńka
Którą depczesz moję nogę? —
Ej! dalipan nieodgadnę —
Co nie mogę, to nie mogę —
Wszak — musisz być dziewczę? — ładne? —
Musisz być dziewczę, dziewczę, co jak kwiat poranka,
Obudzasz się dopiero i otwierasz oczy,
A świat w każdym ci chłopcu przysyła kochanka,
A każdy ci kochanek łzą powieki mroczy. —
Biedne i najszczęśliwsze stworzenie na świecie —
Wzdychasz do męża, męża? — spytaj mojéj żony!
Zdaleka jasno błyszczy mąż wasz upragniony,
Lecz poczernieje jak go zbliska zobaczycie.
On, kiedy wasze serce za kochankiem wzdycha,
Pomiędzy nim a tobą siada na dzień cały —
Ciebie, zamyka w domu, jego precz odpycha —