Na ziemi nie masz żony, ani przyjaciela
I niekochasz nikogo — nikt niekocha ciebie.
Pół świata imię twoje szydersko wspomina —
Drugie pół niezna ciebie — powiedz mi mój panie,
Kiedy nadejdzie życia ostatnia godzina,
Co z twéj mądrości zostanie!
Inni pójdą do grobu z szczęścia wspomnieniami
Ty — prawda! marzysz może, że po twoim zgonie
Dzieła twoje osiądą na pamiątek tronie,
Otoczone laurami!
Powiedz mi, mój poeto, wszak odgadłam ciebie?
Powiedz mi, co z téj pracy, co z twojego życia?
Co ze sławy po śmierci, gdy się dziś zagrzebie
Imię twoje nieznane w dalekie ukrycia?
Czy zadrżą kości twoje, kiedy kto na grobie,
Złoży łzę pracy twojéj — jeniuszowi — tobie,
Czy uczujesz pochwały? czy dusza twéj duszy,
Na sławę się pośmiertną za grobami wzruszy?
Powiedz, dla czego niesiesz wszystkie życia chwile
W ofierze za pogrobnych nadziei widziadła?
I za nadzieje — dajesz życia, czasu tyle,
Powiedz i przyznaj razem, wszakżem ja odgadła?
Odgadłaś! Czemuż duszy pod ciała powłoką,
Nieujrzało, niazgadło, czarne twoje oko?