Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 1.djvu/191

Ta strona została uwierzytelniona.

Lecz nie! zdaleka tam przy lasku
W zachodniego słońca blasku
Połyska krzyżyk kaplicy,
Tam obraz Bogarodzicy
Niebieskiém światłem jaśnieje!
Tam pierwsze Zosi nadzieje —
Tam co wieczory i ranki
Najpiękniéjsze nosi wianki —
Na ołtarz kładzie w ofierze,
Długie odmawia pacierze,
Obraz w mdłe przystraja kwiatki —
Ale jeszcze serce Zosi
O nic więcéj nie poprosi,
Tylko — o szczęście matki!!

Całe niebo w płomieniach, a ziemia przelękła
Przed panem panów uklękła.
I czoło niebios piorunem zorane,
W czarne chmury przyodziane,
Grozi światu zniszczeniem.
Już z bojaźnią, ze drżeniem,
W przepaściach światy się chwieją
Między bojaźnią, nadzieją.
Zlęknione Aniołów chóry
Przed Bogiem ugięły czoło —
Bóg skinął — a czarne chmury
Rozpierzchnęły się w około!