Ty, wołasz złota i złota!!
Ty, uśmiech kończysz ziewaniem,
A w sercu siedzi tęsknota,
A w głowie z czarném dumaniem,
Snują się mary przeszłości,
Obrazy życia dawnego,
Dusza im twoja zazdrości.
Lecz już nie wrócisz do niego!
Bo niewinny twój rumieniec,
I białą szatę anioła
I dziewictwa twego wieniec,
Zdjęłaś z serca, zdjęłaś z czoła.
Chcesz miłości łez, ofiary,
Lecz zimna, nieporuszona,
Bez ducha myśli i wiary.
Ciśniesz jak ziemia do łona
Łzy, krew, trupy, bez westchnienia —
Byle w koło ludu mnóstwo,
Nuciło pochwalne pienia,
I czciło ciebie jak bóstwo.
Witam cię i przeklinam, tyś jak te oazy,
Co je szatan podróżnym rozstawia zdaleka
Wźródła i palmy strojone obrazy
Wabią i wiodą człowieka —
Idzie i piaski spotyka pod nogą —
Nad głową słońce — ogniste czerwone —
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 1.djvu/229
Ta strona została uwierzytelniona.