Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 1.djvu/232

Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy smuek blady nieschodzi wam z czoła,
Gdy z duszy waszéj niezejdzie tęsknota.
A po śmierci — spać trzeba na dnie modréj fali,
Gdzie zazdrość Muzułmana grób zimny naznaczy —
Albo wierną, kochaną — głazami przywali,
Zimnemi tak jak on był na jęki rospaczy.



VIII.

Witam cię czarnooka Hiszpanii dziewico,
I ten ogień niepojęty,
Którym oczy twoje świécą,
Ten miłości ogień święty —
Którym ty z gitarą w ręku,
  Witam u ranka,
Twego kochanka,
U was kochać jest to żyć
U was miłość jest potrzebą,
Bez niéj czarna życia nić —
Z nią jedną na ziemi niebo.
U was w górach Kastylii są serca z płomienia,
I wszystko tchnie miłością strój wasz, tańce, pienia.
I każda u was aniołem kobiéta —
Lecz sztylet za nią idzie krok za krokiem —
Śmieje się — w śmiechu siedzi śmierć ukryta,
Spojrzą i zabiją okiem.
Bo tuż z Argusa oczyma