Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 1.djvu/243

Ta strona została uwierzytelniona.

Nie! nie! jedna w nas dusza w dwóch ciałach mieszkała!
Też same myśli w głowie, łzy nam w oczach stoją,
Jednakowa nadzieja w sercu naszém pała,
Że tutaj opuszczeni, biedni, i nieznani,
Pójdziem z Łazarzem szukać nad ziemią nagrody,
A ten co nami wzgardził z piekielnéj otchłani,
Będzie nas widząc błagał o kropelkę wody!
Ale im, ani kropli! niechaj schną tam w piekle
Jak nas dręczyli zaciekle!
Nie będę mieć litości! wszak niemieli oni!
— Matko! niech Bóg przebaczy tym co nas dręczyli,
Co ozłoconéj biednym nie podali dłoni,
Nie wiedzieli co czynili!
Co za grzmoty!! Boże!!
Pioruny po piorunach! matko! — ja się boję — !!
— Śmierci?? Córko nie bluźnij! módl się niech w to łoże
Bóg piorun jeden ześle, jeden na nas dwoje —
Umrzem i skończym przecie,
Nie życie, ale długie konanie na świecie! —



V.

Na dworze grzmot ryczy zdala,
Na dworze deszczu potoki,