I żebrak tamtą przechodzący drogą
Żebrak co żył wiek cały, o spleśniałym chlebie,
I łzami tylko poił się gorzkiemi —
Z roskoszy znając tylko roskosz łez na ziemi,
Żebrak zebrał tę różę, nosił ją dzień cały,
Pierś jego po raz pierwszy, jéj wonią się wzniosła,
Nosił ją, potém rzucił, lecz żyjąc czas mały,
Cieszyła się konając, że niedarmo rosła,
Która z tych róż, o Boże, będzie w twojém niebie?
Czy ta co żyła ludziom, czy ta co dla siebie?
Ja byłam z tych róż jedną, i świat przez pół chwili,
Cieszył się mną i pieścił, aż zwiędłam nad drogą,
A zwiędłą wszyscy od siebie rzucili,
Zwiędłą — lub podeptał nogą.
Lecz ja ich kocham! mnie nic nieodmieni,
Niech mię zabiją, ucałuję ręce,
Sama na siebie przyniosę kamieni!
Oddalam serce — i życie poświęcę.