Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 2.djvu/012

Ta strona została uwierzytelniona.

Dwa dobre słowa dobrego człowieka,
Zatrą pamiątkę złych ludzi i doli — !
Kniaziu Dymitrze, gdybym pewna była
Że z tobą razem upłynie me życie,
Że się ty innej nie oddasz kobiécie —
Wszystkobym zniósła — ! bo ia kocham ciebie!
Kocham! ach! kocham — jak Boga na niebie!
Duszę i życie — wszystkobym oddała! —


Dymitr gniewnie.

Któż ci znów naplotł o przyszłéj rozłące —
Kto to śmiał mówić? — na coś go słuchała?
To słowa próżne, fałszywe, szczypiące —
Chciał tu któś widać gadziny słowami
Nasienia zwady posiać między nami,
A! już to nadto! żeby w moim domu,
Śmieli zuchwalcy pod memi oczyma —
Pleść takie baje — Jeszcze pytam komu?
O! nie daruję! jest tam kto czy nié ma?
Héj! —


Mołnia chwytając go za rękę.

Cicho Kniaziu! po co wołać — po co?
Mnie nikt nie gadał — serce mi szeptało,
Kniaź inną kocha — Wczoraj, późną nocą,
Co się to z Kniaziem Wasilem gadało?