Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 2.djvu/021

Ta strona została uwierzytelniona.
K. Dymitr bierze list i nim go czytać zacznie, obraca w ręku

Każ dobrze przyjąć cudzego człowieka —
Niech u nas braku niczego nie widzi
A wypatrzywszy, po świecie nie szydzi —
Upoić winem, dać jeść co zażąda —
Wywieść po zamku, niech wszystko ogląda,
Pokazać skarbiec — czy słyszysz psi synie?
Napoić — karmić?


Turek.

Kazałeś — uczynię. —

(odchodzi).



SCENA IV.
Dymitr sam — rozrywa list czyta prędko, chmurzy czoło.
rzuca na stół — i chodzi żywo.

A! tak to Księżno! pogardzasz więc nami?
I przyrzeczeniem! — U kobiéty słowo,
Dzisiaj na ustach, jutro pod nogami —
Dziś tak przysięga; jutro słabą głową
Inaczéj myśli, innemu przyrzeka.
Teraz — odmawia córki i nadziei,
Stawia przeszkody — odkłada i zwleka —