Że kiedyś wjechał w dziedziniec zamkowy,
Mało mi serce nie skoczyło z łona!
Witajże gościu! — héj! stoły! puhary!
A naprzód — słówko.
bierze za rękę Wasila i prowadzi go naprzód sceny. Słudzy tym czasem ciągle stół nakrywają, zapalają więcéj świateł, przynoszą dzbany misy i robią przygotowania do biesiady).
Już nadzieja kona
Tylko co pismo Księżnéj odebrałem staréj,
W niem jak zwykle, nie łudząc zwodniczemi słowy
Choć grzecznie, wbrew odmawia — patrz, jakiéj osnowy.
Czego się tu spodziewać? na Króla się zdaje!
Że on córki opiekun! — Lecz wieczne zwyczaje
Matkom i opiekunom równe dają prawa —
Niech do Króla napisze, Król pewno zezwoli,
Wszak przeciw mnie ubóstwo ani ród nie stawa.
Wiesz Kniaziu, że nie ta myśl siostrę moją boli,
Ona, radaby tylko zagarnąć dostatki