Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 2.djvu/049

Ta strona została uwierzytelniona.

ty, jak zaświta —
Prędzéj — jak na brzask tylko zrumieni się zorze,
Obudzisz mnie koniecznie, słyszysz, bez odwłoki!

(Do K. Wasila).

Teraz nam obu Kniaziu, czas legnąć na łoże,
Żeby jutro wstać raniéj i śpiesznemi kroki,
Dobiedz celu naszego —

Wasil.

Nie lękaj się o to —
Śpij! Jutro skończym wszystko. I żonę i złoto
Choćby matka umarła, weźmiesz jakem żywy!
A jeśli w tém twe szczęście, tyś jutro szczęśliwy.


Dymitr ściskając Wasila.

O! tak szczęśliwy! prawda — lecz powtórz mi Książę,
Że nas nic nie ustraszy, nic nas nie zatrzyma —
Czy zechcą czy nie zechcą, nam zawady nié ma —
Szabla, nasze nadzieje i spór nasz rozwiąże!


Wasil.

Bez szabli nie skończymy, nie pomogą słowa —
Lecz daję na to rękę, jakkolwiek być może,
Albo moja i twoja zostanie tam głowa —
Albo koniec raz przecie wszystkiemu położę. —

(Ściskają się, szepcą jeszcze i rozchodzą — przed każdym niesie sługa światło. Mołnia ogląda