Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 2.djvu/050

Ta strona została uwierzytelniona.
się i zostaje na przodzie teatru — Inni biesiadnicy wstawszy od stołu w ciągu następnéj sceny rozchodzą się — Słudzy gaszą większą część świateł i stół sprzątają).


SCENA XI.
Mołnia na przodzie teatru, w głębi słudzy około stołu (oglądając się).

Co mogłam wszakżem wszystko zgotowała wcześnie,
Po puharach tak gęstych, spłynie ranek we śnie —
Gdy się pobudzą, nie czas jechać będzie,
Księżnie tym czasem posłaniec rozpowie —
Stanie jéj wojsko i załoga wszędzie,
Skoro się blisko ukażą Kniaziowie.
Zamkną im bramy i wytoczą działa!
Kniaziu Dymitrze — ! nie będziesz miał żony!
Bóg mi dopomógł, jam wszystko wstrzymała.
Tyś się nie spodział przeszkód i obrony!
Spełznie nadzieja przed chwilą wesoła.
Dopomóż Boże! o! dopomóż Boże!
Pójdę się modlić do twego kościoła,
I łzy ci moje za ofiarę złożę. —
Gdybym tam była w méj rodzinnéj stronie,
Gdybym tam była — w stepach Ukrainy —
Spokojne serce biłoby w tém łonie,
Jak wiejskie życie spokojnéj dziewczyny.