Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 2.djvu/054

Ta strona została uwierzytelniona.

Ej! pewnie się upiłeś! my się ptaszku znamy!
A wróciwszy, gdy zamku zatrzaśnięto bramy —
Nocowałeś gdzie na wsi —?


Posłaniec z ukłonem.

E! jak mi Bóg miły,
Byłbym wczoraj powrócił, lecz koń nie miał siły —
Lazłem, lazłem noc całą — piechotą czasami,
Szkapa ledwie słabemi potrząsał nogami —
Już się i na brzask miało, kiedym stanął w domu.


Hendza.

Czemużeś wnet nie przyszedł! — nie oznajmił komu?
Masz pismo?


Posłaniec.

Nie mam pisma.


Hendza żywo.

Zgubiłeś niecnoto!


Posłaniec.

Kiedy Kniaź nie odpisał?


Hendza.

Nie odpisał? — baśnie —
Mów prawdę! éj! mów prawdę, nim to słońce zgaśnie,
Łańcuchy cię żelazne pod ziemią rozgniotą;
Dla czego nie odpisał?