Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 2.djvu/071

Ta strona została uwierzytelniona.

Niźli tutaj, zamkniętéj w samotnéj komorze,
Pędzić dni, z sercem gniewném, złośliwemi łzami,
Z starą matką dziwaczką — z nudnemi sługami.


Halszka.

Czym kiedy narzekała na tutejsze życie!
Nie — nigdy — Jednéj łaski błagam matko droga —
Jeśli mi serce oddasz, przysięgam na Boga
Będę szczęśliwą! — Lecz kiedy dzień cały —
Z wszystkich uczynków potępiasz twe dziécie —
Pękłoby serce ukute ze skały,
I moje pęka — i przeklinam życie! —
O matko! — pomnij — ja nigdzie do koła,
Nie znajdę serca nad twoje bliższego —
Serce najbliższe jakiém słowem woła?
Pogardy — przekleństw — dziwnoż że łzy biegą?
Biegą strumieniem, dniem, nocą, z poranka —
Możeż Bóg kochać, gdy matka przeklina?
Kto kochać będzie?


Beata z gniewem.

A! chciałaś kochanka!
Już w młodéj głowie marzyć się zaczyna —
Już przez sen może wyciągasz ramiona,
Za marą próżną — Chciałabyś do łona,
Cisnąć kochanka — a szatan cię we śnie —
Wiedzie do piekła! tak! tak! nieszczęśliwa!