Ta strona została uwierzytelniona.
Beata.
A jeżeli to fałsz jest?
Ksiądz.
Nie wezmą za winę,
Że zamknięto zastali, w tak ranną godzinę.
Łatwiéj zawsze otworzyć, jeśli kto przybędzie,
Niż przed przybywającym pozamykać wszędzie.
Słychać oddalone pojedyńcze krzyki za sceną, które nagle się przedłużając i rosnąc co chwila — zbliżają się. Księżna bieży do okna — ksiądz do drzwi — Halszka stoi wśród sali przelękniona — krzyk i hałas — strzały nareście coraz się powiększają i zbliżają.
Beata u okna.
Boże! — patrzcie — już z lasu jedzie pocztem całem
Zamykać! zamykajcie!
(bieży do drzwi)
Zamykajcie bramy!
(bieży do okna)
Dymitrowe kozaki puścili się czwałem! —
(biega po sali nieprzytomna)
Patrzajcie — zamykajcie! — mało czasu mamy!
Lecą piorunem — księże! —
(ksiądz wychodzi w głąb)