Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 2.djvu/085

Ta strona została uwierzytelniona.

Offka!!

(patrzy oknem, bieży do córki)

lećże! o! mój Boże
Nim zamkną, on dojechać! on mnie zgubić może!

(patrzy oknem)

Wasil!! — zginęłam! — ratuj! — ach! ja nieszczęśliwa.

(ze drzwi na prawo wbiega Offka i kilka kobiet)

Idźcie! — niech zamykają! Kniaź Wasil przybywa
Idźcie! Idź! —

(Offka w głąb wybiega)

Co poradzić?

(do sług)

— niech wymierzą działa,
Niech strzelą, zabijają — niech bronią! — na Boga —
święty patronie! — ratuj! — Wasil —

(do okna bieży)

Już ciśnie się cała —
Wpada tłuszcza! — o Boże! — cóż robi załoga?
Stoją! — drzwi! drzwi zamykać! już — ach już wjechali,

(do Halszki która niepewna waha się co zrobić z sobą).

Halszko — leć — bież — uciekaj — gdy będą szukali,
Skryj się — ach! ratuj o Boże! —

(Omdlewa i pada. Sługi krzątają się około ocucenia omdlałéj, słychać strzały, krzyki,