Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 2.djvu/087

Ta strona została uwierzytelniona.
Głos za drzwiami.

— Patrzajcie niecnotę!
Nie otwiera! — Jak wpadnę to ci łep rozgniotę —
Héj!


Ksiądz do Beaty.

Czas jeszcze uciekać, tędy — tam — na wschody —


Beata.

Ratujcie! — Księże! ratuj — jakiéj chcesz nagrody!...


Głos zza drzwi.

Drzwi wybijem natychmiast, czy tam nie słyszycie!
Otwórzcie! — miecz otworzy! — nie miłe wam życie?


Beata omdlewa znowu, hałas się zwiększa i bicie silne we drzwi — które wybijają nakoniec).



SCENA IX.
Ciż sami. Kniaź Wasil wpada piérwszy wyłamanemi drzwiami, za nim Dymitr — oba zbrojni z zakrwawionemi mieczami, za niemi kilku dworzan i pachołków zbrojnych. Przez drzwi wybite widać ciągle przebiegających, w przedsieniu kozaków. Krzyk i strzały nie ustają.