Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 2.djvu/097

Ta strona została uwierzytelniona.
Wasil.

Ja tobie,
Wnet tutaj dam naukę, jak milczeć w téj dobie
Co ci do naszych czynów? dziękuj jeszcze Bogu
Żeś tu najpierwszy nie padł na komnaty progu.
Kto jestem — wiesz — Co w sercu? — tego nikt nie zgadnie,
Nie znasz powodów moich, wtrącasz się w nie swoje.
Zemściłem się, to prawda! — zemściłem przykładnie,
Lecz znaszli moje krzywdy i urazy moje?
Milcz i czekaj!

(Ksiądz usuwa się powoli — Beata ocuca się i oczy otwiera — Wasil do Dymitra)

Już Księżna powoli się budzi —
Chodź!


Dymitr.

Kniaziu! jednéj łaski mam prosić u ciebie,
Mów z nią, jak nam przystało, na rozważnych ludzi,
Użyjemy przemocy — w ostatniéj potrzebie,
Lepiéj jesli się zmiękczy słowami niż siłą.


Wasil idąc z Dymitrem do Beaty.

Zostaw mi wszystko, wiem ja co uczynię,
I jak się wziąść, ażeby dobrze się skończyło —
Przysięgam! — skończym dobrze, lub Wasil tu zginie