Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 2.djvu/101

Ta strona została uwierzytelniona.

Mam ród, bogactwa, imię sam wsławiłem swoje,
Pamięta jeszcze Turek cięcia miecza mego,
Są świadki, co widzieli nadgraniczne boje.
Niech Bułkułaj ci powie jako z wojskiem całém
Rozbiłem ich i własną ręką go schwytałem —
Widzieliście go wszyscy — w Cirkassach[1] schwytany,
Niósł przed Króla i senat sromotne kajdany,
Małoć to od dwudziestu naszych się dowiécie,
Kto ocalił wstyd żon ich, majątki ich życie —
Gdy gnani od Tatara szli w więzach pohańców,
Kto napadł kto odebrał i uwolnił brańców,
Kto granic od najazdów bronił czas tak długi — ?
Ja!!! — małoż mam przed wami i krajem zasługi? —
Za nicże imię przodków, własne imię moje,
Za nic trudy i blizny, z któremi tu stoję?
Co ci złém jest? czy wiek mój? — wszakem jeszcze młody,
Bóg męstwa nie odmówił, nie skąpił urody.
Mam przyjaciół, mam imię lata i dostatki.
Czegoż dla córki więcéj żąda serce matki,
Milczysz Księżno? raz jeszcze proszę cię o słowo,
Nie chciéj plamić ust twoich napróżną odmową —
Już córka twa od dawna jest mi przyrzeczoną,
Przyrzekł, przysiągł Kniaź Wasil — będzie moją żoną.
Dla waszéj woli pewnie godów nie odłożę,
Przystańcie, bo inaczéj, Księżno — być nie może —


  1. Nazwisko miejsca nad granicą, nie zaś kraju. Patrz Niesieckiego.