Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 2.djvu/108

Ta strona została uwierzytelniona.
Halszka płacząc.

O! wybaw mnie Boże!
O! uwolńcie mnie proszę, wam milsze dostatki —
Weźcie je, wszystko weźcie, weźcie życie sobie,
Bez matki ja nic nie chcę, nie myślę, nie zrobię.
Kniaziu stryju, ty biednéj użal się sieroty —
Zostaw mnie matce, ona kogo chce wybierze —
Dymitr niechaj ma sobie złoto, sławę, cnoty,
Ja nie chcę go! przysięgam —


Wasil ponuro.

Ale ja nie wierzę —


Halszka.

Jeśli o moje szczęście stryju tylko chodzi,
Jam szczęśliwa, mnie dobrze, nie troszczcie się o mnie
Nie chcę męża — o! nie chcę.


Wasil.

Obojeście młodzi,
Oboich ród jednaki, kochać się musicie,
Czas złamie te wymówki, wymyślone skromnie,
Będziecie się kochali, stawiam na to życie!
Znam wasz wstyd broniący się kłamanemi słowy, —
Wiem że usta wspak mówią sercu białogłowy —
Lecz nie wstydź się — mów prawdę


Halszka.

Jak Pan Bóg na niebie —