Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 2.djvu/110

Ta strona została uwierzytelniona.

Jeśli wam krew przelana nie stwardniła duszy,
Idźcie drzeć się z sumieniem po wstydu utracie,
Może ten robak wpiwszy się do łona,
Zemści się i o zbrodni, zbrodniarzy przekona.

do Wasila

Ty! gdybyś życzył szcęścia dla swojéj rodziny
Nie szedłbyś z bronią, z ludem, przed świata oczyma,
Gwałcić pokój, niewinnych gubić bez przyczyny.
I z siwą twoją głową z długiemi latami —
Z krwią przodków twoich utonąć w niesławie.
Któż znając cię uwierzy twym chęciom, obawie,
Czystym zamiarom, w brudnéj, wymarzonym głowie,
Każdy cnotliwy ciebie zbrodniarzem nazowie[1]
Zbrodniarzem i podwójnym! — Przed zgonem, godziną
Chciałeś życie osłodzić, — jakiemiż ofiary?
Krew swą własną przedając bezwstydniku stary,
Myślałeś — mnie z tym lepiéj, oni niechaj giną!
Nie maż już Bóg piorunu na ciebie — Kaima.
I ziemia w swych wnętrznościach na grób miejsca nié ma
O!


Wasil. śmiejąc się.

Czy koniec Beato? widzisz jakem stały!
Uszy i serce lekko przekleństwa słuchały —
Żaden piorun nie upadł, ziemia mego ciała,

  1. Stara forma zamiast — nazwie.