Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 2.djvu/132

Ta strona została uwierzytelniona.
Dymitr.

Tyś moja na wieki!


Halszka.

Niech świętokradzki ślub ten cię nie mami —
Równieś odemnie jak wprzódy daleki —
Nie — nie znam ciebie! — Tam matka w rospaczy!
Puśćcie (wyrywa się) — jużeście co chcieli zrobili,
Pójdę —


Dymitr ponuro.

Nie pójdziesz! — matka nic nie znaczy —
Mnie trzeba słuchać, jam pan od téj chwili,
Pan twego czasu — ciebie, twojéj woli —
Zostań tu żono!


Halszka.

Na cóż dożyć było —
Ja — twoją żoną!


Wasil.

No! cicho — powoli —
Ot lepiéj skończym ucztą!

(do sług)

Wnet cukry, napoje,
Nieście na skrzydłach z kuchni i piwnicy —
Co gdzie znajdziecie, dać tu na pokoje —
I niech zamkowi zejdą się muzycy —