Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 2.djvu/144

Ta strona została uwierzytelniona.
Wasil wesoły, podchodząc z nim do Halszki.

W imię Boże!

(zbliżają się, ona staje, potém cofa się od nich, Wasil chwyta ją za rękę.)

Czegoż uciekasz? co ci jest pierzchliwa?
Czy dawny strach się w twém sercu odzywa?
Precz z dawnym strachem — dziś zaczynasz nowe
Życie i czucia — a, na moję głowę
Lepsze od dawnych! — Dotąd zamykana,
Nie widząc świata, od ludzi daleka,
Płacząc zasnąwszy budziłaś się z rana,
Próżno codziennie czekając człowieka,
Coby z matczynéj wyrwał cię niewoli —
Dziś ci go moja zesłała opieka —
Zmieniam na radość, łzy przeszłéj niedoli-
Daje ci męża, wolność ci oddaję —
Będziesz mi wdzięczna?


Halszka gorzko.

Wdzięczności nie taję
Widzisz ją w oczach, w ustach, na méj twarzy —
Niech cię Bóg takiém szczęściem jak moje obdarzy,

(pada na kolana).

Kniaziu! raz jeszcze — poniżam się, proszę —
Wróć mię dawnym cierpieniom — weź swoje roskosze —
Oddaj mnie matce!