Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 2.djvu/146

Ta strona została uwierzytelniona.
Wasil.

Nie wołaj daremno,
Nikt nie przybieży!

Halszka wyrywa się, wysuwa rękę i pokazuje nóż).
Halszka.

Zabiję w obronie!

Wasil odskakuje — Dymitr trzyma ją za drugą rękę i pełnym złości głosem, woła).
Dymitr.

Księżno!


Halszka grożąc nożem.

Puszczaj mnie!


Wasil o podal stojąc.

Dymitrze! no śmiało,
Chwyć ją za rękę!


Halszka.

Precz! słabe mam dłonie,
Ale Bóg siły użyczy na chwilę —
Odstąp się Kniaziu —

Dymitr ciągle trzymając ją za rękę.

Nie ufaj swej sile
Wyrwę!

(Usiłuje nóż pochwycić).