Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 2.djvu/150

Ta strona została uwierzytelniona.
Grabarz.

I zdaleka przyszedłeś


Dymitr wzdychając

O! bardzo z daleka —
Prędko idzie, kto jak ja przed śmiercią ucieka!
Dniem, nocą czy bił piorun, czy wiatr szedł i deszcze,
Biegłem szukać przytułku i tu nie mam jeszcze;
Tu w obcym kraju nawet nic mnie nie obroni,
Jeśli wysłany za mną wróg tu mnie dogoni —
Gdy się wywie gdzie jestem, nikt mnie nie pomoże,
Mocny Króla rozkazem zabije bezkarnie —
Kto wie? czy dzisiaj nawet gdy padnę na łoże —
W śnie chwilowym, sen wiéczny, śmierć mię nie ogarnie?!
Biada wygnańcom!

(wzdycha)
Grabarz zbliżając się.

Dni kilka przechodzi —
Jakeś ty się tu schronił — lecz nie dręcz się trwogą,
Ten domek cię najlepiéj od świata przegrodzi —
Po smętarzach, ni szukać, ni znaleść nie mogą —
Bezpiecznie z umarłemi! Wy na waszym świecie,
Z żywemi ludźmi w tylu zatargach żyjecie —
Ja wśród moich spokojny, gdy ich raz zagrzebię,