Kiedy kto umiera,
To jedna łaska jaką zrobić może —
I za nią moja ręka mu otwiera —
Zimne, spokojne — wieczności łoże!
Lecz ciągle na śmierć patrząc i na smutki,
Możesz mieć pokój? możesz być wesoły?
Czasem ja westchnę kiedy kopię doły,
Zapłaczę z smutnym, ale płacz ten krótki,
Trzeba pracować, a kto z pracy żyje
Nie ma czasu uważać na jęki niczyje,
Mój panie, ty mi powiedz czy na waszym świecie,
Wy nie mając co robić, z wszystkiemi płaczecie?
Czasem — lecz aby ulżyć i sercu i oku —
Unikamy smutnego i smutnych widoku.
O! każdy człowiek dość znosi za siebie!
Prawda! za bliższych krewnych lub przyjaciół panie,
Raz w rok zapłakać na czyjm pogrzebie
To dość. A z każdym płakać to i łez nie stanie.
Lecz kiedyśmy już zaszli daleko w rozmowie,